No i coś mnie zbiera. Rano tylko drapało w gardle, a później zaczęło telepać i męczy jakiś kaszel. :/ Jestem fanką domowych, naturalnych receptur, więc natychmiast władowałam się pod kołdrę i wypiłam herbatę z lipy z sokiem malinowym i czterema kroplami nalewki bursztynowej wg. przepisu ojca Klimuszki. Teraz się nią jeszcze nasmarowałam i siedzę przykryta po czubek nosa, popijając Hot Whisky, czyli magiczny, leczniczy napój z wody ognistej, na który przepis podała mi kiedyś moja przyjaciółka z RPA. Taki napój należy pić na gorąco jak tylko choroba zaczyna dawać o sobie znać (później już raczej nie zadziała), najlepiej będąc już w łóżku i już nie wstawać. Z doświadczenia wiem, że dobrze jest przy łóżku położyć sobie ręcznik i czystą zmianę piżamy, ponieważ poty po gorącej whisky przebijają te po wszystkich znanych mi aptecznych specyfikach. Nie raz już mnie uratowała. Znaczy się działa... ;)
Składniki:
1 spory kieliszek whisky (mogą być dwa ;)
1 plaster cytryny
kilka goździków
wrzątek
miód do posłodzenia (opcjonalnie)
Do dużego kubka wlałam whisky i dopełniłam wrzątkiem do połowy wysokości kubka. To bardzo ważne, bo dzięki temu płyn nie będzie gorący i wrzucone do niego cytryna i miód nie stracą swoich cennych właściwości. Następnie do kubka wrzuciłam plaster cytryny, który wygniotłam w środku łyżeczką i posłodziłam całość miodem. Zagotowałam ponownie wodę i dopełniłam kubek wrzątkiem. Na koniec wrzuciłam 5-6 goździków. I teraz tylko wypić i czekać na efekty... :)
Karola
3 komentarze :
Ten pomysł mi się podoba. Właśnie mnie coś pobiera, a lubię whisky ☺️
Jak nic działa:) serdecznie pozdrawiam:)
Polecam naprawdę działa a pogoda w Irlandii nie rozpieszcza.
Prześlij komentarz